Rozpoczęcie współpracy z Babysafe S.A.

Miło nam poinformować, że oficjalnym Partnerem naszego stowarzyszenia została firma Babysafe S.A.

Jest to Polska marka fotelików samochodowych, wózków i akcesoriów dla dzieci będąca liderem w dziedzinie bezpieczeństwa drogowego najmłodszych uczestników ruchu.

Niezmiernie cieszymy się z nawiązania współpracy, wymiany doświadczeń i możliwości promowania bezpieczeństwa z wykorzystaniem produktów firmy. Świadomość uczestników ruchu w zakresie bezpiecznego przewozu najmłodszych nadal pozostaje na niezadawalającym poziomie. Kierowcy często nie zdają sobie sprawy nie tylko z przepisów w tym zakresie, ale zupełnie nie odnajdują się w specyfice zagadnień technicznych samych fotelików co nie pozostaje bez znaczenia dla bezpieczeństwa.

Współpraca z producentem urządzeń pozwoli nam na wypracowanie standardów szkolenia w tym zakresie kadry instruktorskiej oraz pozwoli poznać odnaleźć się w zawiłościach technicznych samych urządzeń oraz charakterystyce ich certyfikacji.

PSITJ przeciw obowiązkowym Warsztatom dla ITJ

W kwietniu 2021 dotarły do nas informacje o propozycjach zmian jakie ponoć planuje Ministerstwo zaprowadzić w zakresie systemu szkolenia kierowców. Niestety wspomina się tam też o wprowadzeniu obowiązkowych warsztatów dla instruktorów techniki jazdy na wzór tego z czym borykają się dziś instruktorzy nauki jazdy. W związku z powyższym wystosowaliśmy pismo do MI, którego treść możecie przeczytać poniżej.

O ile cieszymy się na wiele z zaproponowanych tam pomysłów, to jesteśmy wielkimi przeciwnikami dalszego podtrzymywania systemu warsztatów zawodowych dla instruktorów w obecnej formule. Mamy na myśli formułę gdzie do przeprowadzania takich warsztatów rozporządzenie wyznacza uprawnione podmioty typu ODTJ-ty wyższego stopnia lub WORD-y, które także posiadają (lub będą posiadać w przyszłości)
własne ODTJ-ty.

Obecny system warsztatów zawodowych dla instruktorów nauki jazdy to pośmiewisko oraz korupcja. Od lat kwitnie handel zaświadczeniami, a nawet jeśli są organizowane warsztaty to ich poziom merytoryczny jest żenujący. Środowisko egzaminatorów i instruktorów nauki jazdy nie nadąża nad zmianami w zakresie techniki motoryzacyjnej, technologii oraz zmianami w prawie UE. Jeśli mają się szkolić sami we własnym sosie to nic z tego nigdy nie będzie i widać niestety postępującą pauperyzację tych zawodów odkąd wprowadzono taki patologiczny obowiązek. W skali kraju zaświadczenie dla INJ to średni koszt 200 zł i w 99% to lewizna! To sam papier poświadczający nieprawdę!

W roku 2020 w skali kraju odbyło się tylko kilka dużych szkoleń (warsztatów zawodowych dla INJ) których organizatorzy nie bali się reklamować, zrobili je naprawdę i zrobili je ciekawie, ale nie za 200 zł, tylko często za ponad 700 zł, a nawet do 1500 zł od Uczestnika. Zapraszani byli na takie szkolenia prelegenci z różnych branż motoryzacyjnych i to właśnie spowodowało że szkolenia wniosły nową wiedzę i spojrzenie na obecny stan postępu w motoryzacji dając nauczycielom nowe kierunki zainteresowań i tym samym rozwoju.

Warsztaty powinny być prowadzone przez profesjonalne podmioty zewnętrzne, a nie ciągle te same podmioty wyznaczone rozporządzaniem. Podmiotami tymi mogłyby być np. producenci pojazdów, organizacje ich zrzeszające jak PZPM, instytucje promujące alternatywne napędy i paliwa, a nawet dealerzy marek samochodowych i firmy Ich szkolące. Organizatorzy powinni konkurować i zabiegać o Klienta, którym powinien stać się profesjonalny szkoleniowiec. Przykładem może być środowisko lekarzy oraz Ich system doskonalenia zawodowego, który chcemy przeszczepić na grunt profesjonalnych nauczycieli jazdy samochodami.


Rozwój zawodowy uważamy za najważniejszy, jednak oby to był rozwój ,a nie korupcja.


Instruktorzy Techniki Jazdy  nie mają obecnie obowiązku odbywania warsztatów i widząc jak to wygląda w grupie instruktorów nauki jazdy bardzo się z tego powodu cieszymy. Nie chcemy kolejnych szkoleń, które będą fikcją lub sztuką dla sztuki. Patrzymy przychylnie w stronę systemu szkoleń lekarzy czy ratowników medycznych. Chcielibyśmy żeby instruktor mógł wybierać sam na jakie szkolenie i gdzie pojedzie, a za uczestnictwo w takowych winny być przydzielane punkty edukacyjne. Odpowiednia ilość uzbieranych punktów w okresie 4 lat  (np. lekarze w okresie 48 miesięcy muszą uzbierać 200 pkt.) warunkować powinna aktualność uprawnień.

Nasza propozycja to PUNKTY EDUKACYJNE za szkolenia w ramach samokształcenia zawodowego.
np. 200 pkt co 4 lata, zamiast okresowych Warsztatów u monopolistów.

Szkolenia takie żeby móc przyznawać za nie punkty uczestnikom powinny się mieścić w tematyce motoryzacyjnej, ale w szerokim zakresie tematycznym począwszy od psychologii transportu do innowacji w technologiach producentów pojazdów.

Ministerstwo mogłoby tu wskazać profesjonalny podmiot np. ITS, który na wniosek firm szkoleniowych, organizatorów konferencji, czy kongresów – powinno przyznawać możliwość certyfikowania uczestników (PUNKTY EDUKACYJNE) jeśli szkolenie spełnia warunki tematyki.

U lekarzy często 1h szkolenia = 1 punkt edukacyjny lub np. prenumerata pisma branżowego 5 pkt. za tytuł (ale nie więcej niż 10 w roku), udział w kongresie lub konferencji po 3 pkt, szkolenie kompetencyjne – 5 pkt, napisanie artykułu i publikacja – 5 pkt, itp. ..itd..

Rynek szkoleń sam się wtedy wyreguluje, wygrają firmy które przyciągną uczestników atrakcyjnością tematyki, współczesnością i mierzalnym skutkiem. Znikną placówki zajmujące się tylko wydawaniem „papieru”.

Tu wielka rolę odegrałaby wspólna Izba Zawodowa Instruktorów i Egzaminatorów żeby sprawować nadzór i pieczę nad doskonaleniem zawodowym, ale pandemia przerwała prace naszego środowiska nad tym projektem, co nie oznacza że nie można sprawy szkoleń uregulować przez Ministerstwo.

System punktów edukacyjnych w miejsce obowiązkowych warsztatów uważamy za najważniejszy, gdyż to sprawdzone rozwiązanie które zapobiegnie patologii szkoleń pod przymusem. Bez takiego rozwiązania nie widzimy sensu wprowadzania obowiązkowych warsztatów dla kolejnej grupy zawodowej jaką są instruktorzy Techniki Jazdy.

Nasz zawód został stworzony 05 maja 2008 roku, właśnie minęło 13 lat od zamiaru stworzenia powszechnego programu szkoleń młodych kierowców i do dziś nie doczekaliśmy się żadnej regulacji w tym zakresie.  

W kraju jest przeszło 1900 osób z uprawnieniami ITJ, ale pracę ma tylko około 90 osób!


Nasza organizacja w marcu 2020 roku przeprowadziła pierwsze w Polsce Warsztaty Zawodowe dla ITJ (nieobowiązkowe), stworzyliśmy także program AUTO ORLIKI mający promować szkolenia na ODTJ-tach, jednak oczekiwalibyśmy od Ministerstwa inicjatywy powrotu do zamysłu szkoleń młodych kierowców, uruchomienia w ramach takiego odgrzanego projektu – programu naprawy poziomu bezpieczeństwa i systemu szkolenia, a nie rozbudowywania obecnego nieudolnego systemu o nowe nieefektywne funkcje.

Otrzymaliśmy odpowiedź z MI i mamy nadzieję, że zgodnie z nią będziemy informowani o podejmowanych próbach uszczęśliwiania naszego środowiska na siłę.

Działając na rzecz zawodu nasze stowarzyszenie nadal monitoruje sprawę i możemy obiecać że będziemy trzymać rękę na pulsie, bo zmiany w tym obszarze są dla całego środowiska bardzo istotne, w tym również dla niezrzeszonych w naszej organizacji instruktorów techniki jazdy.

Prezes Zarządu
Piotr Leńczowski

Debata o przyszłości elektryfikacji

We wrześniu 2019 mieliśmy niebywałą okazję do spotkania się w gronie ekspertów i wymiany poglądów na temat przyszłości elektryfikacji w świecie motoryzacji oraz ocenie polskiego rynku sprzedaży pojazdów elektrycznych.

Dla większości wydaje się być odległą wizją pojazd elektryczny w firmie, ale jak wiemy smartfony, czy w ogóle telefony komórkowe też w 1995 roku wydawało się jeszcze że będą dobrem luksusowym tylko dla bogatych, dziś ma każdy.

Zmieniają się technologie baterii, czasy ładowania skracają, no i wreszcie są plany rozbudowy (czy raczej budowy) sieci ładowarek dla pojazdów elektrycznych na terenie Polski.

Poniżej zamieszczamy kilka slajdów ukazujących poziom sprzedaży w 2018 roku, wzrosty pojemności baterii oraz to jak galopuje trend w kierunku polskiego rynku, który z jednej strony cechuje się negowaniem nowości, ale z drugiej jest najbardziej otwarty na nie, tylko trzeba odpowiedniego wdrożenia. Wdrożenie to nic innego jak szkolenia, pokazy, czyli po prostu boimy się czego nie znamy, a jak poznamy to się nie boimy i przestajemy negować, a zaczynamy doceniać i oceniać.

To co może przerażać to nowe i nieznane właściwości pojazdów elektrycznych jak niesamowite przyspieszenia i brak towarzyszących temu wibracji oraz bark jakiegokolwiek dźwięku, co może być przyczyną wielu kolizji oraz wypadków drogowych. Z jednej strony trend i moda na auta elektryczne będzie tymi osiągami promowana, ale z drugiej strony efekt może być taki jakby wszyscy powoli przesiadali się na szybkie motocykle.

Na konferencji był poruszony bardzo ważny wątek pojazdów wodorowych, które o dziwo nie są w ogóle promowane i lobbowane w Polsce, a przecież potencjał jest u Nas wielki przy odpowiednim wsparciu finansowych z zewnątrz lub największych podmiotów biznesowych działających w branży.

Więcej o tym i o innych aspektach elektryfikacji postaramy się przybliżyć na wewnętrznych szkoleniach kadry instruktorskiej przynależącej do PSITJ.

Bezpieczeństwo Motocyklistów vs badania przyczyn wypadków

Śląskie Forum Drogownictwa 2019
Bezpieczeństwo Motocyklistów w świetle badań przyczyn wypadków drogowych

W dniach 04.06.2019 – 06.06.2019 odbyła się zorganizowana przez Polski Kongres Drogowy i Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach VII Międzynarodowa Konferencja „Śląskie Forum Drogownictwa”

Tematyka koncentrowała się na redukcji hałasu komunikacyjnego, wzmocnieniach podłoża w budownictwie drogowym, nowoczesnych nawierzchniach asfaltowych.

 

Podobnie jak w ubiegłym roku odbyła się również sesja poświęcona bezpieczeństwu motocyklistów, gdzie przedstawiciel PSITJ prezentował wnioski, sugestie płynące ze światowych statystyk dot. poprawy bezpieczeństwa oraz kierunku edukacji motocyklistów.

 

W konferencji wzięli udział wybitni eksperci z Polski i Niemiec. Obradom towarzyszyła wystawa z udziałem firm-partnerów wydarzenia.

 

VI DNI BEZPIECZEŃSTWA RUCHU DROGOWEGO

VI KRAKOWSKIE DNI BEZPIECZEŃSTWA RUCHU DROGOWEGO 2019

konferencje-PSITJ

W lutym br przedstawiciele PSITJ wzięli czynny udział w wydarzeniu poświęconym problematyce niechronionych uczestników ruchu drogowego w tym kierującym motocyklami przy uwzględnieniu zagrożeń płynącym z urządzeń bezpieczeństwa ruchu jak bariery, separatory, czy geometria i środowisko drogi.

psitj-wystąpienia

Poruszana tematyka dotyczyła aktualnych trendów rozwojowych w dziedzinie BRD, zwłaszcza w kontekście wyników prac dotyczących urządzeń BRD oraz oznakowania eksperymentalnego wykonywanych w ramach programu Rozwój Innowacji Drogowych.

urządzenia-brd

W trakcie konferencji prelegenci prezentowali wyniki najnowszych badań, co służyło uporządkowaniu wiedzy zarówno technicznej, jak i w zakresie obowiązujących przepisów prawa i wytycznych. Byli przedstawiciele producentów urządzeń BRD, były media, byli reprezentanci strony Rządowej, KRBRD, GDDKiA oraz wielu naukowców i badaczy.

Podczas tegorocznego wydarzenia obserwowaliśmy gorącą polemikę i wymianę poglądów. Głównie skupiono się na bezpieczeństwie pieszych, ale zdecydowanie ciekawie prelegenci podeszli do tematu barier w aspekcie ruchu rowerowego oraz motocyklowego.

PSITJ-motocyklisci
Prezes Zarządu PSITJ Piotr Leńczowski zaprezentował i omówił współczesne implikacje dotyczące geometrii dróg i ich zabezpieczeń przez urządzenia brd oraz wiążącą się z tym percepcją motocyklisty. Tym samym zapoczątkowaliśmy temat problematyki bezpieczeństwa motocyklistów w Polsce w aspekcie zabezpieczenia i projektowanie dróg z uwzględnieniem ruchu jednośladów.
PSITJ-radiostrada

To co najbardziej nam się podobało i co wyróżnia to wydarzenie, to możliwość wzięcia czynnego udziału w dyskusji, zadawania wielu szczegółowych pytań ekspertom oraz dostawcom urządzeń i technologii. Zdecydowanie to jedno z najbardziej fachowych oraz profesjonalnych konferencji w rocznym kalendarzu BRD w Polsce. Wpisujemy je w stały kalendarz PSITJ.

Wadliwy system szkolenia kierowców, czy ślepi instruktorzy?

Co szwankuje w polskim systemie szkolenia?

marek-dworzecki

Redakcja „Rzeczpospolitej” zapytała .. Dlaczego w Polsce jest tak źle z kształceniem kierowców? Dlaczego szwankuje system?

Komentarza udzielił Marek Dworzecki – instruktor nauki jazdy, instruktor techniki jazdy, członek Polskiego Stowarzyszenia Instruktorów Techniki Jazdy.

Z całą pewnością potwierdzam, że w Polsce „szwankuje edukacja kierowców”, przy czym użyte w tym wypadku określenie „szwankuje” jest nieadekwatne do rzeczywistości. O tym, jak bardzo jest w Polsce źle na gruncie kształcenia kierowców świadczyć mogą chociażby moje spostrzeżenia. W charakterze instruktora nauki jazdy przepracowałem ponad 45 000 godzin szkoląc kilka tysięcy osób. Szkolę nie tylko kandydatów na kierowców zgłaszających się do ośrodka, ale również kandydatów na kierowców korzystających z tzw. szkolenia uzupełniającego, które przeszły szkolenie podstawowe w kilkudziesięciu innych szkołach. Mam także doświadczenie z kierowcami mającymi uprawnienia, którzy korzystają ze szkoleń w ODTJ-tach.  Największą jednak kopalnią moich negatywnych doświadczeń jest grupa osób, którzy kilkukrotnie uzyskali negatywny wynik egzaminu praktycznego państwowego, w wyniku czego szukając pomocy, na zasadzie rekomendacji trafiają do mnie na wspomniane szkolenie uzupełniające. Siłą rzeczy obserwując wyniki pracy moich poprzedników, mam względnie pełny i jasny obraz poziomu kształcenia kierowców nie tylko w regionie, ale i w całej Polsce. Moje spostrzeżenia i wnioski są zatrważające. Oto niektóre z nich:

 

1. Osoby szkolone nie są uczone zajmowania prawidłowej pozycji za kierownicą.

Do chwili obecnej żadna osoba szkolona przeze mnie w ramach szkolenia uzupełniającego (z grupy kilku tysięcy osób odbywających szkolenie podstawowe w innych szkołach jazd) nie była świadoma tego, że przygotowanie się do jazdy, w tym zajęcie prawidłowej pozycji za kierownicą nie ogranicza się jedynie do trzech elementów (odległości fotela, regulacji luster i zapięcia pasa bezpieczeństwa), choć i te czynności są często przez nie źle wykonywane i oparte na nikłej wiedzy. Instruktorzy nie uczą 7 elementarnych czynności na które składa się prawidłowe przygotowanie do jazdy: regulacji wysokości fotela, regulacji odległości fotela, regulacji kąta oparcia fotela, regulacji wysokości i odległości zagłówka, regulacji wysokości i odległości koła kierownicy, regulacji luster zewnętrznych i lustra wewnętrznego, zapięcia pasa bezpieczeństwa, w tym regulacji jego odległości od szyi.

Na zajęciach z tą grupą osób przez pierwsze kilkadziesiąt minut jestem zmuszony nadrabiać ogromne zaległości w szkoleniu dotyczące samego przygotowania do jazdy, wyjaśniając znaczenie każdego z wyżej wymienionych elementów pod kątem bezpieczeństwa czynnego (aktywnego) i biernego (pasywnego) objaśniając jak ogromny ma to wpływ na bezpieczeństwo. Np. na lekcjach ze mną osoby te dowiadują się po raz pierwszy, dlaczego podczas prowadzenia pojazdu kolana nigdy nie powinny byś ze sobą złączone, jaki jest prawidłowy kąt zgięcia w kolanie lewej nogi, dlaczego tak ważna jest odpowiednia odległość i wysokość koła kierownicy i czemu tak istotny jest tzw. „test nadgarstka”, z jaką prędkością i w jakim czasie następuje wystrzał poduszki powietrznej oraz jaka jest jej średnica i grubość po wystrzale, a także jaki może mieć to wpływ podczas wypadku drogowego, czy lustra zewnętrzne oddalają widziany obraz, przybliżają go, czy odzwierciedlają skalę 1:1, czym jest zjawisko tzw. martwego pola „trójkąta śmierci” i jak minimalizować owe zjawisko, czym charakteryzuje się lustro sferyczne i asferyczne oraz co z tego wynika, jakie dobre zwyczaje i nawyki warto nabyć zapinając pas bezpieczeństwa.

Również na tym etapie szkolenia słyszę standardowe: „Nie miałem/łam o tym pojęcia. No faktycznie, to logiczne, to bezpieczne, to wygodne, to rozsądne, o niczym podobnym nie wspominał mój poprzedni instruktor, pierwszy raz słyszę o czymś takim”.

2. Kandydaci na kierowców nie są odpowiednio zaznajamiani z mechanizmami i przyrządami sterowania.

Kandydaci na kierowców nie są zaznajamiani z przyrządami służącymi do sterowania pojazdem oraz z innymi, ułatwiającymi bezpieczną jazdę. Wielu z nich, mimo iż wcześniej z poprzednim instruktorem spędziło za kołem kierownicy kilkadziesiąt godzin, nie zostało przez nich zapoznanych z mechanizmem służącym do regulacji wysokości fotela, choć ich sylwetka (budowa ciała) ewidentnie wskazuje na konieczność precyzyjnego wykonania tej czynności. Zdarza się, że w moim pojeździe po raz pierwszy (z wyjątkiem egzaminu) osoba szkolona zapoznaje się z elektrycznym urządzeniem służącym do regulacji luster, bo samochód w którym odbyła ona szkolenie podstawowe posiadał ręcznie regulowane lustra – instruktor nawet nie poinformował osoby szkolonej o tym, że na egzaminie będzie musiała skorzystać z elektrycznego przyrządu regulacji luster zewnętrznych pojazdu. Wśród kilku tysięcy osób, które odbyły szkolenie podstawowe w różnych szkołach jazd w regionie, a które potem szkoliłem, do chwili obecnej żadna z nich nie została nawet zaznajomiona z mechanizmem służącym do regulacji wysokości i odległości kierownicy! Jak wykażę poniżej, może to być kwestią życia lub śmierci. Na kilka tysięcy osób, żadna z nich nie wiedziała do czego służy uchwyt umieszczony przy lustrze wewnętrznym i czym jest tzw. „zjawisko olśnienia” oraz jakie są cztery sposoby jego uniknięcia. Także żadna z tych osób nie wiedziała, że po zapięciu pasa bezpieczeństwa ma możliwość (nawet konieczność) użycia suwaka umieszczonego na lewym słupku w celu regulacji odpowiedniej odległości krawędzi pasa od szyi.

Standardem jest, że na pierwszych zajęciach z tymi osobami słyszę: „W ogóle o tych rzeczach nie słyszałem/łam, nie miałem/łam pojęcia, że takie rzeczy są w pojeździe, nic takiego nie mówił mi tamten instruktor, pierwszy raz słyszę, czemu mi o tym nie powiedział, za co ja zapłaciłem/łam?”.

3. Kursanci nie są uczeni prawidłowej techniki kierowania pojazdem.

Między innymi obce są im pojęcia dotyczące prawidłowego operowania kołem kierownicy (skręt kartingowy, skręt szosowy, skręt awaryjny, skręt manewrowy). Skoro nie posiadają wiedzy o ich istnieniu, jakże mogą znać ich zastosowanie (okoliczności i warunki), nie mówiąc o umiejętności ich wykonywania? W zamian za to kursanci relacjonują mi szokujące wieści z ich szkolenia w poprzednim Ośrodku: „Panie Marku, ja pytałam mojego poprzedniego instruktora jak mam trzymać kierownicę. Odpowiedział mi, żebym trzymała sobie kierownicę jak mi się podoba – tak, jak mi wygodnie”. Inna kursantka: „Tamten instruktor w połowie zakrętu kazał mi całkowicie puszczać kierownicę, a w tym czasie dłonie kłaść sobie na moich nogach i w ogóle nie ingerując w układ kierowniczy czekać, aż sama się odkręci, by wyjść z zakrętu. Widziałam, że samochód nie wyrabia się w zakręcie, więc chwytałam kierownicę, ale on mi na to nie pozwalał”. Do nagminnych przypadków należy zaniechanie przez instruktora w ogóle uczenia jakiejkolwiek techniki operowania kołem kierownicy i pozostawianie kursanta z tym problemem. W rezultacie ta grupa kursantów na etapie pierwszych 30 godzin szkolenia podświadomie wyrabia sobie własne, nieprawidłowe nawyki, widoczne natychmiast po wejściu do pojazdu – zanim ruszy z miejsca. Te złe nawyki objawiają się w postaci: trzymania obu dłoni niemal na szczycie koła kierownicy lub na jej dole, trzymania kierownicy jedną ręką (druga oparta na drzwiach lub bezcelowo na dźwigni zmiany biegów), trzymania kierownicy asymetrycznie (jedna ręka na godzinie 11, a druga na godzinie 18), albo wkładania dłoni do wnętrza koła kierownicy – podchwytem.  Dlaczego? Bo wielu instruktorów ma zbyt lekkie podejście do nauczania tak ważnej dziedziny życia. Ponieważ nie podwyższają swych kwalifikacji, ich kompetencje są wątpliwe. Nie czytają wartościowych publikacji i nie korzystają z odpowiednich szkoleń, nie stawiają się na coroczne warsztaty dla instruktorów a jedynie ograniczają się do uiszczenia za nie opłaty i odebrania zaświadczenia stwierdzającego ich uczestnictwo w celu przedłożenia go w stosownym Urzędzie, by nie zostać skreślonym z listy instruktorów. Stąd tacy 'nauczyciele’ nie znają prawidłowej techniki jazdy. Sami są 'absolwentami’ marnej szkoły jazdy, jaką kiedyś odebrali, zatem teraz stanowią wierną jej kopię, którą z kolei powielają na swych uczniach kursantach.

Wielki człowiek powiedział: „Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną”.

Innym problemem, z jakim się borykają osoby, które mają już poza sobą etap szkolenia podstawowego jest brak przekazania im elementarnej wiedzy na temat sposobu operowania pedałami sprzęgła, hamulca zasadniczego (roboczego) i przyśpieszania. Wielu z nich nie jest uczone ergonomicznego ułożenia kończyn dolnych w taki sposób, by mogli wygodnie, ale przede wszystkim sprawnie i odpowiednio panować nad pojazdem. Odnoszę wrażenie, ze dla większości instruktorów nauki jazdy jest to temat tabu. Notorycznie jestem zmuszony do zmiany wielu złych nawyków u tej grupy kursantów. Często trzymają zaciśnięte ze sobą kolana na visa vis kolumny kierownicy, mając jednocześnie rozstawione szeroko stopy, zamiast odwrotnie. Odstawiają lewą nogę na podnóżek w chwili zmiany biegów, a kiedy nie ma potrzeby zmieniać biegów trzymają ją na pedale sprzęgła. Prawą nogę trzymają nazbyt naprzeciw pedału przyśpieszania, co skutkuje problemem natury propriocepcji, by nagle stanąć w obliczu konieczności przekładnia jej całego ciężaru w powietrzu w celu użycia pedału hamulca zasadniczego – zwykle bez uzasadnionej potrzeby lub przy użyciu zbyt dużej siły. A przecież odpowiednie (ergonomiczne) operowanie tymi mechanizmami nie tylko ułatwia prowadzenie pojazdu lecz przyczynia się do jazdy spokojnej, a jednocześnie pewnej, czyni jazdę odpowiedzialną, a jednocześnie odprężającą, zapewnia zmniejszenie napięcia mięśniowego, czyli do mniejszego zmęczenia, a to oznacza lepsze podejmowanie decyzji w ruchu drogowym.

Brak umiejętności prawidłowego pokonywania zakrętów zdaje się być kolejnym dowodem na mierny poziom świadczonych usług wielu szkół jazdy. Standardowym odruchem kursantów jest wjeżdżanie w zakręt z dociśniętym pedałem sprzęgła, co jest absolutnym zaprzeczeniem prawidłowej techniki jazdy! Instruktorzy nie przekazują dostatecznej wiedzy na temat hamowania silnikiem i nie uczą bezpiecznego pokonywania zakrętów. Wpajają swym podopiecznym, że 'przed zakrętem należy zawsze wcisnąć pedał sprzęgła do samej podłogi’. W rezultacie pojazd zachowuje się podsterownie i posiada skłonności do wyjechania poza zakręt. Kursant zaczyna gwałtownie kręcić kierownicą stosując (o zgrozo – skręty manewrowe!) i jednocześnie gwałtownie hamując hamulcem roboczym, zamiast silnikiem. Osoba szkolona po 30 godzinach takiej jazdy szacunkowo wykona co najmniej kilkaset zakrętów i łuków drogi, co spowoduje silnie zakorzeniony nawyk (wzorce zachowań). By je zmienić na prawidłowe, trzeba mnóstwa pracy ze specjalistą w tej branży. Amerykańscy uczeni dowiedli, że już 30-krotne powtórzenie danej czynności sprzyja powstaniu wzorców zachowań, tzw. nawyku.

Co słyszę na tym etapie szkolenia? „Panie Marku, nigdy tak nie jeździłem! Miałem wcześniej kilku instruktorów i żaden mnie nie uczył takiej techniki. Zupełnie inaczej mi się prowadzi auto, lepiej czuję pojazd i to, co się z nim dzieje”.

4. Młodzi kierowcy nie tylko nie są uczeni bezpiecznej jazdy, ale nawet nie są należycie przygotowani do egzaminu państwowego.

Zdecydowana większość osób, która przeszła kurs na prawo jazdy nie zna zasad przebiegu egzaminu, co jest jednym z warunków do jego przystąpienia. W mojej codziennej pracy spotykam się z pytaniami kursantów dotyczącymi rodzajów zadań egzaminacyjnych, sposobu ich wykonywania i kryteriów oceny. Ogromna liczba osób z tej grupy nie wie, że na egzaminie jest przewidziane cztery rodzaje parkowania, kilka sposobów zawracania (między innymi na skrzyżowaniu – nie licząc skrzyżowania z ruchem okrężnym), hamowanie do zatrzymania we wskazanym miejscu, czy hamowanie awaryjne. Wiele z tych osób nie potrafi odróżnić zadań od tych, które można wykonać po raz drugi w przypadku niepowodzenia i tych, co do których nie ma drugiej próby na ich wykonanie. Wiedza na temat zadań egzaminacyjnych to nie wszystko – należy je prawidłowo technicznie i bezpiecznie oraz zgodnie z przepisami wykonać. Jak jest to możliwie w przypadku, gdy kursant podczas całego kursu w ogóle nie wykonywał części zadań przewidzianych na egzaminie, a te z którymi był zapoznawany wykonał jedynie sporadycznie i to w przeważającej części bardziej przy udziale samego instruktora.

Na ogół kursanci stwierdzają: ’Z instruktorem, który wcześniej mnie uczył, robiłam/łem może… dwa-trzy parkowania. Przez ronda rzadko przejeżdżaliśmy i też jedynie kilka razy, byle szybko, bez żadnych objaśnień. Nie zawracałam/łem tyłem i nigdy nie parkowałam/łem równolegle. Hamowanie do zatrzymania w wyznaczonym miejscu robiłam/łem tylko raz, ale nie tak, jak Pan mnie teraz uczy. Nie wiem nic o awaryjnym hamowaniu – myślałem, że to jest to samo co hamowanie do zatrzymania w wyznaczonym miejscu.’

To tylko wierzchołek góry lodowej. Do tego należy dodać fakt, że instruktorzy nie posiadający odpowiednich kompetencji nie tylko nie potrafią przekazywać wiedzy dotyczącej techniki jazdy, rodzajów zadań egzaminacyjnych i zasad egzaminowania. Prawda jest taka, że wielu z nich nie posiada wiedzy i predyspozycji niezbędnych do bycia pedagogiem, psychologiem i mentorem, a pojęcie andragogiki i jego znaczenie jest im zupełnie obce. Nie spotkałem w mojej pracy kursanta, którego poprzedni instruktor/rzy odpowiednio przygotowywał/li by go do egzaminu praktycznego na prawo jazdy pod względem psychicznym i wizerunkowym. Np. większość kursantów ma mgliste pojęcie o tym, jakie znaczenie ma przed egzaminem odpowiednie odżywianie się (picie dużej ilości wody), faza snu REM, odpowiednie zajmowanie umysłu sprawami odwracającymi nadmierną uwagę od egzaminu (codzienne czynności, muzyka, hobby) w celu zmniejszenia poziomu stresu, umiejętność wyciszania się, czy należyty wizerunek (wygląd i ubiór) podczas egzaminu państwowego.

Tu znowu kursanci stwierdzają: ’Faktycznie Panie Marku, przecież to bardzo istotne jak psychicznie przygotuję się do egzaminu, jak wykorzystam ten czas, o której godzinie pójdę spać w przeddzień egzaminu i jaki podczas niego będzie mój wygląd zewnętrzny oraz ubiór.’

5. Instruktorzy nienależycie wykonują swoje obowiązki.

Prócz niedostatecznej wiedzy niektórych instruktorów nauki jazdy, trzeba pamiętać, że na niski poziom szkolenia wpływa także – o ile nie przede wszystkim – ich osobowość. Chyba każdemu czytelnikowi nieobcy jest widok na wpół leżącego instruktora z rękoma założonymi na głowę. Co pokazuje taki instruktor już samą przyjętą pozycją? Nie trudno odgadnąć: ’Jest mi wygodnie, odpocznę sobie, nie mam nic do zrobienia, to czas na relaks, nie ma potrzeby bym był gotowy na jakiekolwiek zagrożenie, nie ma potrzeby przekazywać wiedzy kursantowi – świetnie sobie radzi, ta praca to sielanka, po co się wysilać, nie dostrzegam potrzeby przekazywania wiedzy, nie dostrzegam zagrożenia, nie dbam o wyniki swej pracy, nie zależy mi ani na kursancie, ani na opinii o mnie i ośrodku, w którym pracuję’.

Inny wielki człowiek i prawnik rzekł:
„Kto nie chce pracować, niech też i nie je!”

Są tacy, którzy mamią potencjalnych kursantów reklamami na swych stronach internetowych i samochodach, iż szkolenie prowadzone jest przez wysoko wykwalifikowaną i kompetentną kadrę i odbywa się bezstresowo. Tymczasem równolegle zwyczajnie obnażają się, jako oszuści stosujący tanie chwyty reklamowe w celu pozyskania klientów, a ich działalność gospodarcza ma głównie biznesowy charakter – nie wynikający z pasji i troski o bezpieczeństwo osób szkolonych, a w rezultacie całego Państwa.

Przykłady:

Niektórzy zdradzają żenująco cyniczne podejście do kursanta i swojej pracy przez samo umieszczanie na pojeździe tabliczek z napisami typu: „Nie trąb, bo obudzisz instruktora” lub „Nie trąb! On też mnie (…) …”.
Osobiście uważam, że tego typu zachowania są naganne, dają zły przykład, w oczach społeczeństwa przedstawiają pracę instruktora w złym świetle i obrażają uczciwych, pracowitych i kompetentnych instruktorów, którzy „wypruwają sobie żyły”, by uczyć z pasją i zwiększać bezpieczeństwo na polskich, drogach. Tym pierwszym za tego typu zachowania i postawy powinno się zabierać uprawnienia a ośrodki szkolenia promujące cynizm, denne żarciki i tandetę powinno się zamykać w trybie natychmiastowym.

Nagminnym procederem, którego dopuszczają się ośrodki szkolenia kierowców i ich instruktorzy, jest jaskrawe łamanie przepisów w sprawie szkolenia kandydatów na kierowców. Między innymi chodzi o zaniechanie w wielu przypadkach przeprowadzania egzaminów wewnętrznych praktycznych. Ośrodki unikają jak ognia tej ważnej (kluczowej) części szkolenia podstawowego w obawie przed utratą kolejnych chętnych osób na kurs. Boją się, że negatywny wynik egzaminu praktycznego wewnętrznego wzbudzi niezadowolenie kursantów – co w rzeczywistości często ma miejsce – a to wpłynie na brak rekomendacji, utratę klientów i pogarszającą się kondycję finansową ośrodka.

Panuje przeświadczenie: „Albo będziesz dobrze szkolił, kończył program szkolenia egzaminem wewnętrznym praktycznym i był wymagający, ale nie miał wystarczającej liczby kursantów,
…. albo musisz sobie to wszystko odpuścić, by mieć dużo chętnych kursantów i przetrwać na rynku”.

Osobiście nie zgadzam się z taką teorią i uważam ją za patologiczną. Prowadzę szkolenie na wysokim poziomie, jestem wymagający wobec siebie i osób szkolonych i każde szkolenie kończę egzaminem wewnętrznym praktycznym. Jeżeli kursant potrzebuje dalszych lekcji, uzgadniam to z nim i dotąd pracujemy, aż uzyskamy spodziewany rezultat.

„Nie przystoi mężczyźnie bać się ciężkiej pracy.” – Seneka Młodszy.

Swoją drogą – rzecz ciekawa – jak to jest, że mnóstwo kursantów nie odbywa w ośrodkach szkolenia kierowców egzaminu wewnętrznego praktycznego i nigdy też nie widziało protokołu takiego egzaminu, zatem również go nie podpisywało, a jednak takie protokołu z wynikiem pozytywnym (podpisane przez osoby egzaminowane) znajdują się w ośrodkach, bo to jest warunek dopuszczenia kursanta do egzaminu państwowego. Pozostaje pytanie, na które warto, by wiele ośrodków udzieliło odpowiedzi. Np. kto wystawił protokół egzaminu praktycznego wewnętrznego, który nigdy nie miał miejsca? Czyj podpis w rzeczywistości widnieje na protokole, jako osoby, która zdała egzamin z wynikiem pozytywnym? Może się okazać, że mamy do czynienia z czymś więcej, niż tylko niskim poziomem kształcenia kierowców, w tym zaniechaniem przeprowadzania egzaminów praktycznych wewnętrznych. To już jednak zadanie dla służb specjalnych.

6. Kontrole ośrodków szkolenia kierowców są nieskuteczne.

System kontroli ośrodków szkolenia kierowców jest skoncentrowany głównie na sprawach formalnych – na przepisach. Owszem, pracownicy urzędów są zapracowani i zapewne nie nadążają za kontrolowaniem ośrodka po ośrodku. Jednak ich zakres kontroli obejmuje takie sprawy, w których szukają jedynie odpowiedzi na tego typu pytania: czy sala wykładowa posiada kubaturę pomieszczenia wskazaną w przepisach w sprawie szkolenia kandydatów na kierowców, czy pojazdy są odpowiednio oznakowane i czy posiadają aktualne badania techniczne, czy instruktorzy posiadają ważne legitymacje instruktora, czy w kartach zajęć nie nakładają się godziny zajęć z innymi osobami szkolonymi, czy są stosowne umowy o wynajem pomieszczeń biurowych, placu manewrowego, itp.

Wymienione wyżej sprawy wymagają kontroli i są niezbędne, jednak nie są one związane ze stricte merytorycznym aspektem szkolenia kierowców! W programie kontroli ośrodków szkolenia kierowców nie ma absolutnie nawet jakiekolwiek wzmianki o: konieczności zajęcia prawidłowej pozycji za kierownicą, prawidłowym operowaniu kołem kierownicy, technice jazdy, odpowiednim ergonomicznym, a zarazem bezpiecznym używaniu dźwigni zmiany biegów, sztuce hamowania silnikiem podczas zwalniania i zatrzymywania pojazdu, dynamice jazdy, jeździe defensywnej, czy eko-jeździe. Kontrole nie obejmują szczegółowo zakresu wiedzy instruktora i jego umiejętności jako kierowcy i nauczyciela, sposobu przeprowadzania przez niego zajęć, stosowania przez niego metod dydaktycznych, realizacji krok po kroku programu szkolenia, znajomości zagadnień pedagogicznych, psychologicznych, technicznych, fizycznych, itd. W rezultacie branża szkoleniowa, to „kolos na glinianych nogach”.

7. W branży istnieje tzw. zmowa milczenia.

Dotyczy ona między innymi opinii o innych ośrodkach i instruktorach. Ukuto stwierdzenie, że „nietaktownie jest wypowiadać się negatywnie o konkurencji, czyli o ośrodkach szkolenia i ich instruktorach”. Bardzo sprytny wybieg najprawdopodobniej ukuty przez miernych instruktorów, którym na rękę jest, by inni nie wypowiadali się negatywnie na temat ich pracy. W rzeczywistości takie pozornie szlachetne podejście jest niczym innym, jak przyzwoleniem na szerzącą się wszechobecną tandetę, lenistwo i kroczenie po linii najmniejszego oporu w niektórych ośrodkach stanowiących tę branżę. Prawdziwie szlachetny człowiek zawsze mówi prawdę i nie ukrywa jej przed tymi, którzy chcieli by ją poznać – ujawnia ją dla dobra ogółu, chociażby miała by go za to spotkać dezaprobata ze strony niektórych. W tej akurat branży mówienie prawdy przyczynia się do bezpieczeństwa na polskich drogach. Szacunkowy koszt śmierci jednego uczestnika ruchu drogowego w wysokości około 2 mln zł, to zbyt wiele, by pozwolić na żenująco niski poziom kształcenia kierowców i w dodatku okryć go zmową milczenia.

„Jesteśmy w stanie przełknąć każde kłamstwo, jakim nas karmią, ale prawdy zażywamy w małych dawkach, bo bywa gorzka.” – Denis Diderot

Wymieniłem siedem grzechów głównych (przypadek), którymi charakteryzuje się kształcenie kierowców w naszym kraju. Rzecz jasna nie poświęciłem czasu wszystkim zagadnieniom i problemom. Zwróciłem jedynie uwagę na niektóre z nich. Chcąc dociec sedna sprawy trzeba znaleźć odpowiedź na kolejne pytanie: co jeszcze jest przyczyną tak zatrważającego stanu poziomu szkolenia kierowców w Polsce? Może się okazać, że odpowiedź jest banalnie prosta, choć przez niektórych nie bez powodu owiana tajemnicą i posiadająca znamiona wspomnianej zmowy milczenia. Tą kolejną przyczyną są bardzo złe warunki pracy i formy zatrudniania instruktorów, w tym ich wynagrodzenia. To już jest temat na kolejny obszerny artykuł.

„Przeszłość i teraźniejszość są naszymi środkami. Tylko przyszłość jest celem.” – Pascal

Marek Dworzecki