Standaryzacja usług szkoleniowych od podstaw, czyli kolejne propozycje zmian do Ustawy o Kierujących

Rozmowa z  Mateuszem Grzebinogą wiceprezesem Polskiego Stowarzyszenie Instruktorów Techniki Jazdy z siedzibą w Krakowie. Pytania zadaje Jolanta Michasiewicz redaktor naczelny Prawa Drogowego News.Zarząd PSITJ
Przygotowaliście Państwo propozycję zmian do Ustawy o kierujących pojazdami, który przesłaliście do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa Departamentu Transportu Drogowego. Ostatnią? Czy macie kolejne pomysły, doświadczenia?

Z pewnością będzie więcej propozycji zmian z naszej strony. Planujemy również  zaproponować zmiany do Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym np. w kwestii zmiany i zajmowania pasa ruchu. Wszyscy wywodzimy się ze środowiska instruktorów nauki jazdy, a tematy te są nam bardzo bliskie i doświadczamy ich na co dzień. Technika jazdy i ODTJ-ty to tylko jeden z elementów poprawy bezpieczeństwa patrząc całościowo na kwestię zdobywania uprawnień. Natomiast jeśli myślimy o podnoszeniu jakość szkolenia w ogóle to należy wreszcie uregulować rynek tak, żeby nie pozwalać na rozwój „partactwa” oraz „załatwiactwa” już na pierwszym etapie kształcenia młodych adeptów, czyli w OSK.

W ustawie w rozdziale poświęconym ośrodkom szkolenia kierowców i innym podmiotom prowadzącym szkolenie proponują Państwo dopisanie ustępu w brzmieniu: 2a. Przedsiębiorca prowadzący ośrodek szkolenia zapewnia obsługę administracyjną interesantów przez biuro szkoły w wymiarze minimum 16 godzin w tygodniu, w dniach roboczych i w porze dziennej. Biuro i sala wykładowa muszą znajdować się pod tym samym adresem. Biuro szkoły nie może być wydzielone w zamieszkałym lokalu mieszkalnym w którym jest tylko jedno wejście wspólne dla mieszkańców i interesantów ośrodka szkolenia”. Jaki jest cel podstawowy takiej formuły przepisu?

Celem jest kategoryczne zlikwidowanie fikcyjnych OSK z rynku, które dumpingują ceny oraz uniemożliwiają faktyczną kontrolę takiego przedsiębiorstwa. W ostatnich latach coraz częstszym widokiem jest jadący samochód z plafonem „L” bez żadnych napisów, ale za to z wyklejoną promocyjną ceną i telefonem. W praktyce okazuje się, że szkoła taka nie posiada biura, bo biurem jest ten samochód. W rzeczywistości taka szkoła nie posiada też sali wykładowej, nie prowadzi zajęć z ratownictwa i często po prostu tanio handluje zaświadczeniami co jest już przestępstwem. Niestety trudno złapać za rękę, bo umożliwiają to obecne przepisy. To patologia której od lat nikt nie zwalcza, a proceder przybierze dopiero na sile, kiedy wejdą nowe regulacje zmuszające do ponownego odbywania kursu po wykreśleniu z CEPiK-u kiedy kierowca straci uprawnienia po przekroczeniu punktów. Dlatego jeśli mamy się zabezpieczyć to teraz należy ustandaryzować rynek szkół, a nie czekać nie wiadomo na co.

Czy rzeczywiście mieliśmy tu do czynienia z patologiami polegającymi na braku biura?
Mamy cały czas. Ja akurat osobiście nie prowadzę OSK dlatego może łatwiej mi o tym mówić. Zanim sformułowaliśmy proponowany przepis, to konsultowaliśmy sprawę fikcyjnych biur w ośmiu Starostwach na terenie południowej Polski, a to co usłyszeliśmy od urzędników zmroziło nam krew w żyłach. Okazuje się bowiem, że dziś najlepiej nie mieć biura czynnego dla interesantów, bo automatycznie nie narażasz się na nie zapowiedzianą wcześniej kontrolę urzędów. Faktem jest, że przedsiębiorca wobec którego wszczyna się kontrolę musi być na 7 dni wcześniej powiadomiony i w czasie 7 dni od powiadomienia może być rozpoczęta kontrola, ale tu się zaczynają kombinacje. Szkoła która ma oficjalnie prowadzone biuro z godzinami otwarcia i realnie jest czynne w tygodniu mogłaby faktycznie być skontrolowana w każdej chwili. Jednak takich szkół jest bardzo mało. Większość biur OSK porejestrowana jest w miejscu zamieszkania właściciela i to jedyne biura jakie mają. Ponadto deklarują, że biura takie są czynne przeciętnie 2 godziny w tygodniu!!! Tak, to nie pomyłka – 2 godziny w tygodniu i to jeszcze od 21:00 – 23:00. Proszę się zastanowić jak teraz ma wyglądać kontrola ze Starostwa? Urzędnik musi umówić się indywidualnie z takim przedsiębiorcą jednocześnie zawczasu uprzedzając o konkretnej godzinie kontroli. Mało tego sam przedsiębiorca może, ale nie musi się zgodzić i ma prawo uprzeć się na kontrolę w nocy, bo tak zdeklarował pracę biura. Znamy udokumentowany przypadek, gdzie kontrolowany przedsiębiorca który zdeklarował 1 godzinę pracy biura w miesiącu w godzinach od 19:00 – 20:00 w czasie kontroli kiedy dobiegła godzina 20:00 – zgasił światło i kazał urzędnikom się wynosić. Niestety musieli przerwać kontrolę i wyjść, bo nie mają w rzeczywistości żadnych narzędzi żeby się bronić.  Przyjść mogli dopiero za miesiąc lub wzywać przedsiębiorcę do Siebie pod warunkiem, że nie zdeklarował urlopu lub nie przedłożył L-4.

Jak się dowiedzieliśmy większość oficjalnych biur to mieszkania lub domy właścicieli, a urzędnicy niejednokrotnie w czasie kontroli siedzą w kuchni mając w zasięgu ręki lodówkę z której również nierzadko w czasie kontroli korzystają mieszkańcy lokalu – oznaczonego oczywiście jako biuro osk. Sala wykładowa jest najczęściej na drugim końcu miejscowości w szkole podstawowej z umową najmu na 30 godzin miesięcznie, pomimo że przedsiębiorca zgłasza ciągle nowe kursy z  zaledwie jedną osobą szkoloną. Zdarzają się jednak osk z umową na salę wykładową w wymiarze 1 godziny w skali miesiąca. Jak to możliwe? Bardzo to proste. Oni z sali wykładowej nie korzystają, bo kursantów przepychają przez teorię e-learningową w zaprzyjaźnionym ”superosk” niejednokrotnie oddalonym o trzy województwa.”Superosk” robi rezygnację tego kursanta po teorii zaliczając tę część, a kursant może rozpocząć jazdy praktyczne, które w praktyce rozpoczyna bez teorii, bo dokumenty są generowane niejako automatycznie (czyli fałszowane).
Rodzi się jednak pytanie, czy taki kursant jest faktycznie dobrze przygotowany do rozpoczęcia szkolenia praktycznego?
Mało tego, taki kursant często nawet nie wie, że miał teorię e-learningowo w innej szkole, bo wszystko załatwia w samochodzie które jest biurem i w którym dostał płytkę z testami. Skontrolować to ciężko, a kursant w razie czego nie ma nawet jak zgłosić reklamacji w biurze OSK, bo biuro jest w kuchni u Pan instruktora w mieszkaniu i jest czynne raz w roku przez godzinę – kiedy trwa kontrola ze Starostwa.

Czy to jest normalne? Taki chcemy mieć system szkolenia kierowców w Polsce?

A jakieś zagrożenia dla mikro-przedsiębiorców?

Nie ma żadnego. Jednoosobowy OSK jeśli myśli poważnie o prowadzeniu biznesu we współczesnym standardzie chcąc spełnić wymagania rynku i realnie konkurować pozyskując klientów (kursantów) z pewnością zainwestuje w celu posiadania realnie czynnego biura do obsługi interesantów. Znamy wiele takich szkół, gdzie prowadzą je 2 osoby np. małżeństwa. Jedna osoba prowadzi realne biuro, zajmuje się reklamą, organizuje kursy i wykłady, a druga osoba jest faktycznym instruktorem szkolącym praktycznie. Wszystko działa, jest to przejrzyste, szkoła ma wtedy nazwę, reklamuje się, ma też koszty które ponosi każdy biznes, a w związku z tym nie dumpinguje cen dbając o rozwój swojej marki oraz dobra opinię.
Niestety zupełnym przeciwieństwem są wspomniane osk z biurami w mieszkaniach czynnymi raz w roku.

Proponujecie kilka ośrodków pod jednym adresem? Proszę o przybliżenie tej propozycji.

Tak. Takie szkoły już istnieją. Najczęściej to te z biurami w prestiżowych lokalizacjach i z pięknymi salami wykładowymi na których zajęcia się faktycznie odbywają. Nie ma tu żadnego zagrożenia jakąś kombinacją. Już dziś jest wiele takich osk, gdzie przedsiębiorcy wspólnie zainwestowali w infrastrukturę i często łączą siły pod jednym adresem. Przykładowo szkoły z lekkimi kategoriami A i B wspólnie ze szkołami posiadającymi ciężki tabor dla kat.C lub D. Są różne nazwy, ale jedno prężnie działające biuro czynne 5 dni w tygodniu i można wszystko załatwić w każdej chwili z kompetentnym pracownikiem. Szkoła taka patrząc z ulicy wygląda jak prawdziwy ośrodek szkolenia, a nie buda z kebabem. Właściciele inwestują w standard obsługi, kompetencję pracownika jednocześnie podnosząc całość jakości szkolenia. Zdecydowanie lepiej żeby rozwijały się takie „Multi-osk” niż OSK z biurem w kuchni bez teorii i z lewymi papierami o e-learningu. Właściwie tu nie trzeba nic zmieniać legislacyjnie, jedynie wprowadzić w życie naszą propozycję i osk same się przetasują. Na rynku zostaną tylko Ci co im zależy i mają chęć inwestowania w to co robią.

Pewną naszą wątpliwość budzi propozycja likwidacji tym przepisem tzw. szkół internetowych. W XXI wieku, to jednak przyszłość. Wiele przykładów takiej działalności prowadzi ją legalnie, sprawnie i rzetelnie, a najważniejsze wygodnie dla Klienta. Czy to zagadnienie nie powinno być inaczej uregulowane?

Jeśli ma Pani na myśli szkoły internetowe bez biur delegujące kursantów bez ich wiedzy do superosk na teorię i żyjące z tzw. ”zwrotów”, to z pewnością jest to utrzymywanie legalnego dziadostwa. Jeśli jednak pyta mnie Pani o sens szkolenia e-learningowego to go nie podważamy, ale pod warunkiem ustandaryzowania wymogów dla osk. Wtedy nikt nie będzie kombinował mając własną salę i utrzymując biuro.

Takie uzasadnienie może oznaczać, że opowiadacie się Państwo na standaryzacją usług świadczonych przez ośrodki szkolenia? W pełnym tego określenia znaczeniu tj. określeniem zasad, ale też egzekwowaniem itd.?

Oczywiście. Skoro ODTJ-y musza mieć infrastrukturę kosztująca miliony złotych i często składa się na nią kilku przedsiębiorców, to dlaczego OSK które są najważniejszym elementem procesu szkolenia miałby mieć możliwość tandetnego stylu prowadzenia działalności. Szkoląc setki osób rocznie w ODTJ-tach pytamy ich jak wyglądał kurs w osk, kiedy okazuje się że nie wiedzą co to ABS. Wtedy wychodzi prawda na jaw i okazuje się że teorii w ogólnie nie było, z kim innym jeździli, a kto inny przywiózł im papiery i to często jeszcze przed wyjeżdżeniem wymaganych 30 godzin. Ponadto biura OSK  nigdy nie widzieli, bo wszystko załatwiał Pan „Wiesiu z wąsem” u którego „robili jazdy”
My za to w ODTJ musimy tłumaczyć podstawy z teorii, które powinny być na teorii w osk. Zatem standaryzacja z pewnością przyniosłaby wiele dobrego i zmieniła tę branżę.

Dziękuję za rozmowę.

Pytania zadała Jolanta Michasiewicz
Redaktor Naczelny Tygodnika
PRAWO DROGOWE@NEWS